Piłsudski jeździł samochodem ze swoim tajnym psem strażnikiem. Niezwykła historia z 1929 roku

Pies o imieniu „Pies” – Tajny strażnik Marszałka Piłsudskiego, który jeździł z nim samochodem

Dokładnie dzisiaj, 11 listopada, obchodzimy Święto Niepodległości Polski – 107. rocznicę odzyskania niepodległości przez nasz naród. Z tej okazji warto poznać mniej znaną stronę życia Józefa Piłsudskiego, twórcy polskiej niepodległości. Okazuje się bowiem, że obok legendy o klaczy Kasztance, która stała się symbolem marszałka, czeka nas intrygująca historia o jego wiernym towarzyszu – psie o niezwykłym imieniu: „Pies”.

Józef Piłsudski, naczelnik państwa, wódz naczelny, a później pierwszy Marszałek Polski, znany był ze swojej głębokiej miłości do zwierząt. Jednak to właśnie jego drugi pies owczarek niemiecki – zapisał się w historii jako postać równie niezwykła, co samo imię, jakie mu nadał.

Niezwykła historia „Psa” – owczarka niemieckiego szkolonego do tajnych misji

„Pies” to była nie zwykła nazwa kaprys marszałka – imię stanowiło wymowny znak czasu i pewnego rodzaju życzliwą ironię. Ten owczarek niemiecki, znany też jako wilczur (ze względu na swoją budowę i postawę), nie trafił do pałacu Piłsudskiego przypadkowo. Wyprawa psa od razu była nadzwyczajna – został specjalnie szkolony przez policję do pilnowania dokumentów i ochrony naczelnika państwa.

„Ten pies nie był przypadkowy, bo miał wyszkolenie policyjne. Był przeznaczony do strzeżenia kancelarii tajnej, poprzez którą Piłsudski kierował państwem”wyjaśniał Jan Ołdakowski, autor książki poświęconej psie marszałka.

Zadaniem „Psa” było pilnowanie, by do secretarium bez zgody strażnika nie dostał się nikt niepowołany. To był zatem pies-strażnik najwyższego szczebla, pies ochroniający sekrety państwowe.

Jednak pomimo swego groźnego wyglądu i niezwykłych obowiązków, „Pies” okazał się zwierzęciem o miękkim sercu. Kiedy przychodziły do pałacu gości, chętnie przyjmował od nich smakołyki, nie chciał się z nimi żegnać, a jego wysoki, imponujący wygląd nie odstraszał go przed życzliwością.

Jeżeli jeździł samochodem razem z Marszałkiem

Jednym z najtwardszych dowodów na wyjątkowy status „Psa” w życiu Piłsudskiego są archiwalne zdjęcia z 1929 roku. Fotografia wykonana w lipcu 1929 roku ukazuje Józefa Piłsudskiego podczas wyjazdu z Warszawy do Sulejówka – a na tylnym siedzeniu samochodu, tuż przy marszu marszałka (który siedzi w goglach kierowcy), siedzi właśnie „Pies”. To nie była zwyczajna przejażdżka. To był znak statusu, zaufania i przywiązania marszałka do swojego pupila.

Opisane na archiwach zdjęcia z 1928 roku pokazują również „Psa” tuż obok Piłsudskiego w towarzystwie płk. Józefa Becka przed wyjazdem do Rumunii – pies był więc członkiem oficjalnych delegacji. Historia ujawnia, że „Pies” „lubił jeździć autem razem z panem” i „często występował z nim na oficjalnych imprezach, pozując do zdjęć”.

Obrońca córek Marszałka – groźny strażnik ze złotym sercem

Choć „Pies” był przeszkolonym strażnikiem, jego największą pasją stała się opieka nad córkami Piłsudskiego — Wandą i Jadwigą. Wilczur przywiązał się do dziewczyn szczególnie silnie. Pozwalał im na wszystko, jednak osobom trzecim nie dał się zbliżyć bezkarnie.​​

Historia przekazana przez żonę marszałka – Aleksandrę Piłską – pokazuje, jak wiele „Pies” znaczył dla całej rodziny: był niemalże członkiem domu, który potrafił kochać bezwarunkowo.

Jednak nie wszyscy czuli się przy „Psie” komfortowo. Słynna polska poetka Kazimiera Iłłakowiczówna padła ofiarą jego ochroniarskiego zapału. Gdy przyszła z wizytą do Piłsudskiego, wilczur rzucił się na nią ze względów obronnych – poetka z przestrachu upadła. Sam Marszałek upierał się jednak, że „jego pupil nigdy nie gryzie”.

Znaczenie „Psa” w życiu Marszałka

Pierwszym psem rodziny Piłsudskiego był Dorek, którzy należał do domu jeszcze przed zamachem majowym z 1926 roku. Jednak to właśnie „Pies” — owczarek niemiecki z wyszkoleniem policyjnym – stał się legendą.

Piłsudski był człowiekiem, który ufał niewielu. Jego relacje polityczne były skomplikowane, pełne intryg i wyzwań. Jednak „Psowi” mógł ufać zupełnie. To był przyjaciel, który nie robi polityki, nie kłamie, nie zdradzą. W świecie pełnym intryg, pies Marszałka był czystą miłością i lojalnością.

Dziś, 11 listopada, kiedy obchodzimy Święto Niepodległości Polski, warto przypomnieć sobie nie tylko postać Józefa Piłsudskiego jako polityka i wojskowego, ale też jako człowieka, który potrafił kochać i być kochanym. Historia „Psa” – psa o grożnie brzmiącym imieniu, który jeździł samochodem z Marszałkiem i chronił jego córki – to opowieść o więzi między człowiekiem a zwierzęciem, która przekracza wszelkie konwencje i trwa do dzisiaj w pamięci historii Polski.

Podsumowanie

107 lat po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, historia Józefa Piłsudskiego i jego psa „Psa” pozostaje niemalże nieznana szerokim masom, mimo że była obecna na archiwach, fotografiach i w wspomnieniach bliskich marszałka. To świadectwo tego, że za wielką historią stoi człowiek – człowiek, który kochał zwierzęta, ufał im całkowicie i zawsze ich chronił. „Pies” był więcej niż psem – był synem, strażnikiem, towarzyszem i rodziną dla Józefa Piłsudskiego.

guest
0 Komentarze
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Przewijanie do góry