Robin Williams był geniuszem komedii. Jego niezapomniana anegdota z „Pani Doubtfire”

Robin Williams to postać, która na zawsze zapisała się w historii kina jako mistrz improwizacji i nieokiełznanego humoru. Jego życie pełne było barwnych anegdot, a jedna z nich – związana z filmem „Pani Doubtfire” – do dziś wywołuje salwy śmiechu. W tym artykule przybliżymy sylwetkę tego genialnego komika, jego drogę do sławy i te momenty, które czynią go niezapomnianym. Gotowi na dawkę inspiracji i humoru?

Wczesne lata: Od nieśmiałego dziecka do szkolnego komika

Robin McLaurin Williams przyszedł na świat 21 lipca 1951 roku w Chicago, w stanie Illinois. Jako syn Roberta Williamsa, wysokiego rangą managera w Ford Motor Company, i Laurie McLaurin, byłej modelki o żywiołowym usposobieniu, dorastał w zamożnej rodzinie, która często zmieniała miejsce zamieszkania. Miał dwóch przyrodnich braci z poprzednich małżeństw rodziców. Dzieciństwo upłynęło mu na przeprowadzkach – z Chicago do Bloomfield Hills w Michigan, a potem do Tiburon w Kalifornii. Jako mały chłopiec był nieśmiały, ale szybko odkrył talent do naśladowania głosów i improwizacji. Te umiejętności pomagały mu radzić sobie z samotnością, spowodowaną częstymi podróżami rodziców. W szkole średniej Redwood High School koledzy wybrali go „Najzabawniejszym” uczniem. Pasja do aktorstwa rozkwitła na dobre podczas studiów teatralnych w College of Marin, gdzie zabłysnął rolą Fagana w musicalu „Oliver!”, dodając własne, hilarystyczne improwizacje, które kradły show.

Edukacja i przyjaźnie, które przetrwały próbę czasu

Po krótkim flirtzie z politologią na Claremont Men’s College, Williams przeniósł się do prestiżowej Juilliard School w Nowym Jorku (1973–1976). Tam studiował aktorstwo pod okiem legendarnego Johna Housemana. To właśnie w Juilliard zaprzyjaźnił się z Christopherem Reeve’em, późniejszym odtwórcą roli Supermana, z którym dzielił pokój. Reeve wspominał, że energia Williamsa była nie do opanowania – potrafił improwizować godzinami, naśladując dziesiątki głosów i postaci. Ta przyjaźń przetrwała lata. Po tragicznym wypadku Reeve’a w 1995 roku, który sparaliżował aktora, Williams odwiedził go w szpitalu przebrany za rosyjskiego proktologa. Rozbawił przyjaciela do łez, przypominając mu o radości życia i pokazując, jak głęboka była ich więź.

Początki kariery: Od stand-upu do telewizyjnego przełomu

Kariera Robina Williamsa wystartowała w połowie lat 70. od występów stand-upowych w klubach San Francisco i Los Angeles. Jego energia i talent do improwizacji szybko przyciągnęły uwagę. Debiut telewizyjny przyszedł w 1978 roku, gdy zagrał kosmitę Morka w odcinku serialu „Szczęśliwe dni”. Rola była tak udana, że zaowocowała spin-offem „Mork i Mindy” (1978–1982). Serial oglądało tygodniowo nawet 60 milionów widzów, głównie dzięki szaleńczym improwizacjom Williamsa. Na przykład, podczas przesłuchania usiadł na głowie, co ostatecznie zapewniło mu angaż. W 1979 roku trafił na okładkę magazynu „Time”, stając się gwiazdą pierwszej wielkości. Przejście do kina było naturalnym krokiem: po debiucie w „Popeye” (1980), podbił serca rolami w „Dzień dobry, Wietnam” (1987). Tam improwizował audycje radiowe, naśladując Waltera Cronkite’a czy Elvisa Presleya, co przyniosło mu pierwszą nominację do Oscara.

Sukcesy filmowe: Ikony, które inspirują do dziś

Kolejne hity umocniły pozycję Williamsa. W „Stowarzyszeniu Umarłych Poetów” (1989) wcielił się w inspirującego nauczyciela Johna Keatinga – scena „O Captain! My Captain!” stała się ikoną kina. Potem przyszedł „Fisher King” (1991), gdzie pokazał głębszą, dramatyczną stronę swojego talentu. Ale to „Pani Doubtfire” (1993) stała się jednym z jego największych triumfów. W filmie wyreżyserowanym przez Chrisa Columbusa, Williams zagrał rozwiedzionego ojca, który przebiera się za starszą nianię, by być blisko dzieci. Produkcja stała się klasykiem komedii rodzinnej, ale za kulisami działy się rzeczy jeszcze zabawniejsze, pełne improwizacji i chaosu.

Niezapomniana anegdota: Wizyta w sex shopie jako Pani Doubtfire

Williams słynął z nieokiełznanej improwizacji i testowania ról w realnym życiu. Podczas kręcenia „Pani Doubtfire” postanowił sprawdzić swój kostium w praktyce. Pewnego razu, w pełnym makijażu i przebraniu starszej niani, wkroczył do sex shopu w San Francisco. Udając panią ze szkockim akcentem, zapytał o duże podwójne dildo bez żył oraz zapachowy lubrykant. Sprzedawca początkowo nie podejrzewał podstępu, ale wkrótce rozpoznał aktora i poprosił go o wyjście. Williams wyszedł z lubrykantem w ręku, śmiejąc się z całej sytuacji. Tę zabawną historię ujawnił sam aktor w wywiadzie z Whoopi Goldberg w 2013 roku. Pokazuje ona jego oddanie roli – makijaż zajmował 4,5–5 godzin, a na planie nakręcono niemal 2 miliony metrów taśmy z powodu jego improwizacji. Pierce Brosnan, współgwiazda, wspominał, jak Williams pozostawał w charakterze poza kamerami, wulgarnie żartując (ale nigdy przy dzieciach), co powodowało wybuchy śmiechu i psuło ujęcia. Scena w restauracji trwała tydzień! Inna anegdota z planu: Williams zmieniał dialogi na bieżąco, dodając naśladownictwa celebrytów, co zmuszało reżysera do nagrywania dodatkowych taśm.

Dalsze triumfy: Oscar i głos, który ożywił bajki

Sukcesy nie kończyły się na „Pani Doubtfire”. W 1997 roku Williams zdobył Oscara za rolę terapeuty w „Buntowniku z wyboru”, gdzie jego improwizacje dodały filmowi autentycznej głębi – na przykład scena o „pierdzeniu żony” rozbawiła Matta Damona do łez, a śmiech był autentyczny. Głosowo ożywił Dżina w „Aladynie” (1992), nagrywając aż 30 godzin materiału i naśladując Roberta De Niro czy Arnolda Schwarzeneggera. Jego energia sprawiła, że postać stała się legendą animacji.

Życie prywatne: Burzliwe miłości i walka z demonami

Życie osobiste Williamsa było równie burzliwe co kariera. Trzykrotnie żonaty: najpierw z Valerie Velardi (1978–1988, z którą miał syna Zachary’ego), potem z Marshą Garces (1989–2010, dzieci Zelda i Cody; była nianią jego syna), a na końcu z Susan Schneider (2011–2014). Pasjonował się kolarstwem, grami wideo – nazwał córkę po „The Legend of Zelda” – anime i książkami science-fiction. Walczył z uzależnieniem od kokainy (rzucił po śmierci Johna Belushiego w 1982 roku i narodzinach syna), alkoholem oraz przeszedł operację serca w 2009 roku. Niestety, zmagał się z depresją, lękami i objawami paranoidalnymi, które okazały się demencją z ciałami Lewy’ego (błędnie zdiagnozowaną jako Parkinson). 11 sierpnia 2014 roku, w wieku 63 lat, popełnił samobójstwo w swoim domu w Paradise Cay w Kalifornii. Autopsja ujawniła rozległe zmiany w mózgu. Kondolencje spływały z całego świata – prezydent Obama nazwał go kimś, kto „dotknął każdego elementu ludzkiego ducha”. Dziedzictwo Williamsa to nie tylko śmiech, ale i lekcja empatii oraz przypomnienie, by doceniać radość w codzienności.

guest
0 Komentarze
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Przewijanie do góry