Pod budynkiem Sejmu RP odbyła się dziś pikieta zorganizowana przez Konfederację, skierowana przeciwko polityce rządu wobec Ukrainy. Lider Nowej Nadziei, Sławomir Mentzen, wraz z innymi politykami ugrupowania, domagał się od prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego „zwrotu” 100 miliardów złotych, które Polska rzekomo przekazała na pomoc Ukrainie. Protest przyciągnął uwagę mediów i internautów, wywołując burzliwe dyskusje w sieci.
Na transparencie widocznym na zdjęciach z wydarzenia widniał hasło: „Zełenski! Oddaj nasze 100 miliardów!”. Uczestnicy, machając polskimi flagami, krytykowali „poddawczą” postawę polskiego rządu wobec Kijowa. W tle baneru umieszczono wizerunek prezydenta Ukrainy, co podkreślało antyukraiński ton manifestacji. Jak widać na fotografii z protestu, grupa polityków Konfederacji stała na podium, przemawiając do zgromadzonego tłumu, choć frekwencja nie była imponująca – według niektórych komentarzy w mediach społecznościowych, pojawiło się zaledwie kilkadziesiąt osób.
Sławomir Mentzen, w swoim wystąpieniu, podkreślił: „Nie jesteśmy sługami narodu ukraińskiego! Chcemy, by Ukraina obroniła się przed rosyjską agresją, ale nie chcemy być frajerami, którzy dają się ogrywać. Przede wszystkim polskie interesy!”. Polityk nawiązał do niedawnego skandalu korupcyjnego na Ukrainie, gdzie bliscy współpracownicy Zełenskiego mieli rzekomo wyprowadzić 100 milionów dolarów z sektora energetycznego. „Nie może być tak, że wybucha afera korupcyjna na Ukrainie, najbliżsi współpracownicy Zełenskiego ukradli 100 mln dolarów, a zaraz potem Sikorski wychodzi i mówi, że przekaże 100 mln dolarów na uzbrojenie!” – mówił Mentzen, cytowany w poście na platformie X opublikowanym przez WolnośćTV.
Skandal korupcyjny, o którym mowa, wybuchł w listopadzie 2025 r. Ukraińskie agencje antykorupcyjne oskarżyły bliskich współpracowników prezydenta Zełenskiego, w tym jego byłego partnera biznesowego Tymura Mindicha, o wyprowadzenie około 100 milionów dolarów z państwowej spółki energetycznej. Sprawa doprowadziła do rezygnacji dwóch ministrów i nałożenia sankcji na Mindicha, który uciekł do Izraela. Pokłosie skandalu, rezygnację złożył wtedy Andrij Jermak – szef kancelarii Prezydenta Ukrainy. To wydarzenie poruszyło ukraińską sceną polityczną i podważyło zaufanie do administracji Zełenskiego, zwłaszcza w kontekście trwającej wojny z Rosją.
Z kolei ogłoszenie przez polskiego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego o przekazaniu 100 milionów dolarów na zakup amerykańskiej broni dla Ukrainy miało miejsce na koniec listopada. Decyzja ta była częścią inicjatywy PURL (Polish-Ukrainian Resilience Loan) i odpowiedzią na rosyjskie akty sabotażu, w tym ataki na polską infrastrukturę kolejową. Sikorski podkreślił, że to „milion dolarów za każdy centymetr polskich torów wysadzonych przez rosyjskich sabotażystów”. Polska, wraz z Norwegią i Niemcami, zobowiązała się do wspólnego wsparcia Ukrainy w wysokości 500 milionów dolarów na broń.
Protest Konfederacji wpisuje się w szerszy kontekst debaty na temat polskiej pomocy dla Ukrainy. Od początku rosyjskiej inwazji w 2022 r. Polska przekazała Ukrainie miliardy złotych w formie pomocy wojskowej, humanitarnej i gospodarczej – szacuje się, że całkowita suma może przekraczać 100 miliardów złotych, co wyjaśnia hasło na transparencie. Krytycy, tacy jak Mentzen, argumentują, że Polska jest „ograbiana” i powinna priorytetowo dbać o własne interesy, zwłaszcza w obliczu korupcji po stronie ukraińskiej. Zwolennicy rządu twierdzą jednak, że wsparcie dla Ukrainy to inwestycja w bezpieczeństwo Polski, jako że Kijów stanowi bufor przed rosyjską agresją.

