Nagrania z nieudanej próby zatrzymania kierowcy pod Biedronką w Bolkowie obiegły internet, wywołując burzliwą dyskusję o skuteczności i bezpieczeństwie policyjnych interwencji. Co naprawdę wydarzyło się na parkingu i dlaczego akcja zakończyła się tak dramatycznie?
Film z miejsca zdarzenia
Zgłoszenie i początek akcji – jak doszło do interwencji?
Wszystko zaczęło się od zgłoszenia właściciela skradzionego Lexusa, który dzięki nadajnikowi GPS zlokalizował swój samochód na parkingu przy markecie Biedronka w Bolkowie. Na miejsce natychmiast przyjechał policyjny patrol. Funkcjonariusze liczyli na szybkie i spokojne ujęcie sprawcy – mieli przewagę liczebną, byli uzbrojeni i zaskoczyli podejrzanego na gorącym uczynku.
Próba zatrzymania i eskalacja sytuacji
Policjanci zablokowali auto radiowozem i wydawali polecenia zatrzymania, ale kierowca nie zamierzał się poddać. Zamiast tego próbował uciec, wciskając się między radiowóz a mur sklepu. Mundurowi wybili szyby, użyli gazu i pałek, jednak mężczyzna pozostawał niewzruszony – nawet z papierosem w ustach, zaciśniętymi dłońmi na kierownicy, ignorował ostrzeżenia.
Kolejny film z innego ujęcia
Dramatyczna eskalacja – padły strzały
W końcu policjanci zdecydowali się użyć broni, celując w opony, by unieruchomić pojazd. Niestety, jeden z pocisków rykoszetował i ranił funkcjonariusza w nogę. Na nagraniu słychać krzyki świadków i wezwania do pogotowia. Ranny policjant trafił do szpitala, a jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Oficjalne stanowisko Dolnośląskiej Policji
5 czerwca 2025 roku jaworscy policjanci podejmowali w Bolkowie interwencję wobec agresywnego mężczyzny podejrzanego o przestępstwo polegające na przywłaszczeniu samochodu. W efekcie podjętych przez funkcjonariuszy czynności, podczas których użyli oni środków przymusu bezpośredniego oraz wykorzystali broń palną, zatrzymano dwie osoby, w tym nad wyraz agresywnego kierowcę przywłaszczonego pojazdu. Na miejscu zdarzenia intensywne czynności prowadziła również grupa dochodzeniowo-śledcza oraz prokurator. By wyjaśnić dokładny przebieg interwencji i jej wszelkie okoliczności, sprawą zajęły się ponadto komórki kontrolne z jaworskiej komendy powiatowej, a także Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Komendant Komendy Powiatowej Policji w Jaworze niezwłocznie wszczął także czynności wyjaśniające w przedmiocie przeprowadzonej interwencji. Poza tym jej przebieg, między innymi zastosowanie obowiązujących w Policji procedur oraz sposób i zasadność wykorzystania środków przymusu bezpośredniego, a także broni palnej, weryfikują również komórki kontrolne z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Po zakończeniu czynności kontrolnych będziemy mogli przekazać więcej informacji. Należy również zaznaczyć, że śledztwo dotyczące, na tę chwilę przywłaszczenia pojazdu, prowadzi Prokuratura Rejonowa w Kamiennej Górze.
Ucieczka i spektakularny finał w rzece
Akcja pod Biedronką nie zakończyła się zatrzymaniem kierowcy na miejscu. Po nieudanej próbie ujęcia, mężczyzna zdołał wyrwać się z policyjnej blokady i kontynuował ucieczkę skradzionym autem. Pościg przeniósł się poza teren marketu i zakończył się dopiero w pobliżu Bolkowa, gdzie Lexus wylądował w pobliskiej rzece. Dopiero wtedy policjanci zdołali zatrzymać kierowcę, gdy ten opuścił pojazd. Całe zdarzenie jeszcze bardziej podkreśliło dramatyzm tej interwencji i pokazało, jak nieprzewidywalny bywa przebieg policyjnych akcji.

Dlaczego akcja policji wzbudziła tyle kontrowersji?
Wideo z interwencji wywołało lawinę komentarzy w sieci. Internauci pytają, czy policja była odpowiednio przygotowana do tak dynamicznej i niebezpiecznej sytuacji. Wskazuje się na:
- Brak skuteczności użytych środków przymusu bezpośredniego
- Ryzykowne oddanie strzałów w obecności wielu postronnych osób
- Ranny policjant – przypadkowa ofiara broni
- Chaos i brak koordynacji działań
Śledczy badają teraz, czy wszystkie zastosowane środki były adekwatne do sytuacji oraz czy można było uniknąć eskalacji i postrzelenia funkcjonariusza.
Co dalej? Wnioski i pytania na przyszłość
Zatrzymano dwie osoby – kierowcę i pasażerkę, a na miejscu pracuje prokurator i grupa dochodzeniowo-śledcza. Sprawa pokazuje, jak trudne bywają policyjne interwencje w realnych warunkach i jak łatwo mogą wymknąć się spod kontroli, nawet gdy wydaje się, że wszystko jest pod kontrolą.