Sylwester Wardęga, popularny polski youtuber po raz kolejny znalazł się w centrum uwagi internautów. Tym razem nie chodzi o nową aferę czy walkę w Fame MMA, ale o przypadkowe ujawnienie swoich zarobków z platformy YouTube. Incydent miał miejsce podczas transmisji na żywo 20 grudnia 2025 roku, co szybko obiegło media społecznościowe i wywołało falę komentarzy.

Co się stało?
Podczas streama Wardęga omyłkowo udostępnił ekran swojego panelu administracyjnego na YouTube. Widzowie mogli zobaczyć statystyki kanału „Wataha – Krulestwo”, który liczy obecnie ponad 1,6 miliona subskrybentów. Kluczowym elementem, który przykuł uwagę, były szacunkowe przychody za ostatnie 28 dni – aż 144 347,25 zł. W tym okresie kanał zanotował 3,5 miliona wyświetleń i 1,7 miliona godzin oglądania. Chwilę po tym, jak dane pojawiły się na ekranie, transmisja została przerwana, co tylko podsyciło spekulacje, czy było to celowe działanie, czy prawdziwy przypadek.

Warto zaznaczyć, że to nie pierwszy raz, gdy Wardęga dzieli się szczegółami finansowymi. Wcześniej, w lutym 2025 roku, pokazał zarobki z pojedynczych streamów – na przykład 7 tysięcy złotych z jednej transmisji. Jednak tym razem ujawnienie było niezamierzone, co dodało sytuacji pikanterii.
Reakcje internautów
Wieść o zarobkach Wardęgi wywołała mieszane reakcje. Część użytkowników gratulowała mu sukcesu, podkreślając, że zasłużył na to ciężką pracą, ale nie zabrakło też głosów zdziwienia i zazdrości.

Kontekst kariery Wardęgi
Sylwester Wardęga, znany również jako SA Wardęga, to jeden z pionierów polskiego YouTube’a. Zasłynął prankami, takimi jak „Mutant Giant Spider Dog”, który w 2014 roku zebrał ponad 100 milionów wyświetleń i przyniósł mu około 400 tysięcy złotych z reklam. W ostatnich latach angażował się w głośne afery, m.in. z Fame MMA i oskarżeniami wobec innych influencerów, co często generowało ogromny ruch na jego kanale. W 2023 roku jego film o Stuu przyciągnął setki tysięcy widzów na żywo, a transmisja osiągnęła szczyt 413 tysięcy oglądających jednocześnie.
Mimo sukcesów, Wardęga nie unikał problemów – w 2014 roku otrzymał grzywnę za brak zarejestrowanej działalności gospodarczej, mimo zarobków z YouTube. Dziś jego kanał to mieszanka vlogów, reakcji i kontrowersyjnych tematów, co przekłada się na stabilne dochody.
Czy to fejk?
Niektórzy internauci sugerują, że ujawnienie mogło być celowe: „A to nie akcja typu zbadaj element i zagrywka szachów 5d pod sprawy sądowe z fame?”. Inni, jak w poście na Facebooku, uznali dane za nierealne, twierdząc, że CPM (koszt na tysiąc wyświetleń) na YouTube nie osiąga takich wartości. Jednak biorąc pod uwagę kontekst (reklamy, wspierający, super czaty), kwota 144 tysięcy złotych za miesiąc wydaje się wiarygodna dla kanału o takiej skali.

