Marian Banaś, były prezes Najwyższej Izby Kontroli (NIK), usłyszał zarzuty od Prokuratury Regionalnej w Białymstoku. Sprawa ciągnie się od 2019 roku i obejmuje poważne oskarżenia o podżeganie do ujawnienia tajemnicy skarbowej oraz przekroczenie uprawnień. Banaś nie przyznaje się do winy i nazywa to „nagonką polityczną”. Co dokładnie zarzuca mu prokuratura i jak na to reaguje? Przyjrzyjmy się szczegółom tej głośnej sprawy, która może mieć daleko idące konsekwencje dla polskiego wymiaru sprawiedliwości i polityki.
Tło sprawy: Od nominacji do konfliktu z władzą
Marian Banaś to postać, która weszła na polityczną scenę jako zaufany człowiek Prawa i Sprawiedliwości (PiS). W 2019 roku został mianowany prezesem NIK przez ówczesną większość sejmową. Szybko jednak doszło do konfliktu – Banaś zaczął ujawniać nieprawidłowości w działaniach rządu PiS, co doprowadziło do napięć. Już w tym samym roku media donosiły o wątpliwościach co do jego oświadczeń majątkowych, w tym zaniżaniu dochodów z dzierżawy kamienicy w Krakowie. Śledztwo wszczęto na podstawie zawiadomień od Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA), Generalnego Inspektora Informacji Finansowej (GIIF) oraz posłów Koalicji Obywatelskiej.
Sprawa nabrała tempa, gdy w 2019 roku prokuratura złożyła wniosek o uchylenie immunitetu Banasiowi. Sejmowa komisja regulaminowa wyraziła zgodę, ale wniosek nie został poddany pod głosowanie. Wiosną 2024 roku Prokurator Generalny Adam Bodnar wycofał go, argumentując potrzebą uzupełnienia dowodów. Po zakończeniu kadencji Banasiowi w NIK immunitet wygasł automatycznie, co otworzyło drogę do postawienia zarzutów.
Śledztwo obejmuje nie tylko Mariana Banasia, ale także jego rodzinę. Syn Jakub oraz żona Agnieszka usłyszeli zarzuty związane z oszustwami na szkodę Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa (ok. 120 tys. zł) i wyłudzeniem VAT (ok. 80 tys. zł). Kluczową postacią jest także Tadeusz G., były dyrektor Izby Skarbowej w Krakowie, który przyznał się do ujawnienia informacji objętych tajemnicą skarbową Banasiowi.
Szczegóły zarzutów: Co zarzuca prokuratura?
12 listopada 2025 roku Marian Banaś został przesłuchany w Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku. Postawiono mu trzy zarzuty:
- Dwa zarzuty podżegania do ujawnienia tajemnicy skarbowej – Chodzi o nakłanianie urzędników Krajowej Administracji Skarbowej (KAS) do przekazania informacji objętych tajemnicą skarbową osobie nieuprawnionej. Według śledczych, Banaś miał w ten sposób uzyskiwać dane na temat kontroli skarbowych i działań CBA dotyczących jego samego.
- Jeden zarzut podżegania do przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego – W celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. To oskarżenie wiąże się z rzekomym wpływaniem na urzędników, by działali na jego korzyść.
Prokuratura nie zastosowała wobec Banasia żadnych środków zapobiegawczych, takich jak dozór policyjny czy poręczenie majątkowe. Rzecznik prokuratury Zbigniew Szpiczko podkreślił, że szczegóły przestępstw nie są ujawniane ze względu na dobro śledztwa.
Wcześniejsze wątki śledztwa dotyczyły zaniżenia w deklaracjach podatkowych za lata 2015-2020 przychodów z dzierżawy kamienicy w Krakowie. Według prokuratury, Banaś zaniżył dochody, co naraziło Skarb Państwa na stratę ponad 50 tys. zł. Te oskarżenia były podstawą wniosku o uchylenie immunitetu w 2019 roku.
Odpowiedź Mariana Banasia: „To nagonka polityczna”
Były prezes NIK nie przyznał się do żadnego z zarzutów. Jak poinformował jego obrońca Marek Małecki, Banaś złożył wyjaśnienia i uważa całą sprawę za „kontynuację nagonki politycznej, bez względu na to, kto decyduje o zarzutach”. Podkreślił, że wszelkie informacje, którymi dysponował do 2023 roku, pochodziły z domeny publicznej.
Tuż po przesłuchaniu Banaś opublikował oświadczenie na platformie X (dawniej Twitter): „Media podały informacje o zarzutach wobec mnie. Zapoznałem się z ich treścią i nie przyznałem do żadnego z nich. Jest to wynik nagonki politycznej, którą rozkręciła poprzednia władza. Złożyłem już stosowne wyjaśnienia i będę bronił swojego dobrego imienia oraz mojej rodziny.”
W poście Banaś bezpośrednio odnosi się do poprzedniego rządu PiS, sugerując, że zarzuty są motywowane politycznie. To nie pierwszy raz, gdy oskarża dawną władzę – wcześniej mówił o podsłuchach i inwigilacji przez służby specjalne.
Co dalej? Możliwe konsekwencje i reakcje opinii publicznej
Śledztwo w Białymstoku trwa i jak dotąd żaden z jego wątków nie zakończył się aktem oskarżenia. Jeśli zarzuty się potwierdzą, Banasiowi grozi kara pozbawienia wolności. Sprawa budzi kontrowersje – jedni widzą w niej rozliczenie z przeszłością, inni polityczną zemstę.
Opinia publiczna jest podzielona. Na platformie X post Banasia zebrał tysiące reakcji, od wsparcia po krytykę. Komentatorzy polityczni podkreślają, że to test dla niezależności prokuratury pod rządami nowej koalicji. Czy sprawa zakończy się procesem, czy zostanie umorzona? Na razie pozostaje czekać na rozwój wydarzeń.
Ta afera przypomina, jak kruche są granice między polityką a prawem w Polsce. Marian Banaś, niegdyś lojalny wobec PiS, stał się jego krytykiem, a teraz mierzy się z konsekwencjami. Bez względu na wynik, ta historia z pewnością wpłynie na dyskusję o transparencji urzędników publicznych.
