W poniedziałek warszawskie Powązki zapełniły się tłumem żałobników. Pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej, uwielbianej artystki i legendy polskiego kabaretu, stał się wyjątkową chwilą pożegnania – dokładnie tak, jak sobie tego życzyła.
Ostatnie pożegnanie – artystka i jej życzenia

Msza żałobna rozpoczęła się o 11:00 w kościele św. Karola Boromeusza. Joanna Kołaczkowska jeszcze za życia zaplanowała przebieg swojego pogrzebu – zależało jej, by nie przypominał tradycyjnej, pełnej patosu uroczystości. Bliscy spełnili tę prośbę: ceremonia miała po części charakter świecki, a zamiast kwiatów i wieńców zbierano datki na rzecz Fundacji Avalon, wspierającej osoby z niepełnosprawnościami.
Kogo można było spotkać podczas uroczystości?
Wśród obecnych nie zabrakło najbliższych, przyjaciół oraz licznych przedstawicieli świata kultury. Wzruszające słowa pożegnania wygłosili m.in. ojciec Lech Dorobczyński oraz koledzy z kabaretu Hrabi. Szymon Majewski, Robert Górski czy Dariusz Kamys ze łzami w oczach dziękowali Asi za wspólnie spędzone chwile na scenie i poza nią.
Miejsce spoczynku
Joanna Kołaczkowska spoczęła w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym. Grobowiec w kwaterze F V, rząd pierwszy, numer 1, ma wyjątkowe znaczenie – tuż obok leży Stanisław Tym, inny wielki twórca polskiej satyry. W tej samej części Powązek znajdują się groby wielu wybitnych Polaków, co podkreśla, jak ważną postacią dla kultury była Kołaczkowska.
Nietypowy przebieg ceremonii
- Pogrzeb rozpoczął się mszą, po której tłum zebrał się przy urnie w kolorze jasnego drewna.
- Zgromadzeni żałobnicy pożegnali artystkę oklaskami – to właśnie podkreślało radosny charakter, jakiego życzyła sobie Joanna.
- O 12:30 rozpoczęła się świecka uroczystość w sali ceremonialnej, a później nastąpił pochówek.
Dziedzictwo Joanny Kołaczkowskiej
Asia na zawsze pozostanie ikoną polskiej sceny kabaretowej. Przez trzy dekady rozśmieszała i wzruszała kolejne pokolenia. Jej siła, dystans do siebie oraz autentyczność sprawiały, że inspirowała i dawała radość także tam, gdzie królował smutek.
Warto podkreślić, że już wcześniej – po wygranej walce z czerniakiem – publicznie mówiła o przemijaniu, zachęcając do szczerości wobec siebie oraz bliskich, nawet w najtrudniejszych chwilach. W takim duchu żegnały ją dziś setki osób – z wdzięcznością za wszystko, co po sobie pozostawiła.