Podczas gdy oczy całej Polski były zwrócone na Karola Nawrockiego, nowego prezydenta RP, to jego żona, Marta Nawrocka, nieoczekiwanie skradła część uwagi. Stało się to za sprawą przemyślanej, lecz niepozbawionej kontrowersji stylizacji. Jej wizerunek wywołał poruszenie zarówno wśród komentatorów politycznych, jak i modowych. Czy to narodziny nowej ikony stylu, a może kolejny skandal?
Pastelowy błękit, czyli to co damy lubią najbardziej
Na oficjalną część zaprzysiężenia Marta Nawrocka wybrała błękitny kostium. Subtelna garsonka o klasycznym kroju, składającą się z ołówkowej spódnicy i taliowanej marynarki z wysokim kołnierzem. Błękit, nieprzypadkowy wybór, to kolor bezpieczeństwa, elegancji i spokoju, niosący przesłanie o łagodnym, lecz zdecydowanym charakterze Pierwszej Damy.

Stylizacja, choć minimalistyczna, natychmiast przywołała skojarzenia z wpływowymi kobietami świata polityki i mody. Porównywano ją do Brigitte Macron, Melanii Trump, a nawet do Jackie Kennedy. Brytyjska stylistka Natalie Courtois dostrzegła w Nawrockiej podobieństwo do Carolyn Bessette-Kennedy, żony Johna F. Kennedy’ego Jr., znanej z ponadczasowej elegancji i prostoty.
Ekspertki: elegancja z potencjałem, ale nie bez potknięć
Polskie stylistki nie były jednomyślne w swoich opiniach. Projektantka Ewa Minge doceniła klasę Nawrockiej, ale zwróciła uwagę na zbyt wysoki kołnierz marynarki.
Mam wrażenie, że stójka kreacji jest zbyt wysoka i moim zdaniem należałoby ją skrócić o centymetr, żeby się nie stykała z linią żuchwy. Na zdjęciach widać, że ona nie daje stuprocentowej swobody ruchu. To oczywiście nie jest wina pani Marty, tylko konstrukcji tego stroju. Ta architektoniczna kreacja, zwłaszcza przy tak kobiecej figurze i pięknym biuście, jaki ma pierwsza dama, wymagała większej precyzji, co zawiodło. W pewnych momentach przód podnosi się w niezamierzony sposób w górę i ewidentnie ciągnie rękaw. Ogólnie jednak rzecz biorąc, pani Marta wygląda dobrze i ewentualne porównania do Melanii Trump czy Brigitte Macron nie powinny dziwić, ponieważ stylizacja jest osadzona w trendach. Pierwsza dama wygląda ładnie, ale najfajniejszym akcentem jest jej uśmiech – powiedziała Ewa Minge gazecie ,,Fakt”.
Z kolei stylistka Ewa Rubasińska‑Ianiro określiła stylizację jako elegancką, ale pozbawioną polotu. Jej zdaniem, kreacja Marty Nawrockiej do złudzenia przypomina ikoniczny zestaw Brigitte Macron z kolekcji Louis Vuitton.
Popołudniowe zaskoczenie
Jeszcze tego samego dnia Nawrocka zaprezentowała się w drugiej stylizacji, czyli białym żakiecie z baskinką i szerokich czarnych spodniach. Ten zestaw wzbudził w opinii publicznej więcej emocji. Choć eksperci podkreślili, że zestaw był odważniejszy i bardziej indywidualny, pojawiły się zarzuty o zaburzenie proporcji sylwetki.

Według Rubasińskiej‑Ianiro baskinka z tak szerokimi spodniami wygląda teatralnie. Jej zdaniem to mocny akcent, ale nie na tę okazję. Część komentatorów jednak doceniła próbę przełamania formalnego tonu i pokazanie innej twarzy Pierwszej Damy, bardziej nowoczesnej, z nutą nonszalancji.
Fryzura jako subtelny przekaz siły
Wielkie uznanie zyskała natomiast fryzura Marty Nawrockiej. Klasyczne, niskie upięcie w stylu chignon, z wypuszczonymi pasmami. Ekspertki uznały ją za idealny przykład „soft power looku” – czyli subtelnego komunikowania siły, spokoju i kompetencji bez wulgarności czy ostentacji. To styl, który często wybierają kobiety pełniące ważne funkcje publiczne jak królowa Letizia albo Catherine, księżna Walii.
Nowa pierwsza dama, nowy styl
Choć debiut Marty Nawrockiej nie obył się bez krytyki, jedno jest pewne: pokazała, że ma własną wizję na siebie. Jej styl to połączenie klasyki i spersonalizowanej finezji. Jeśli będzie rozwijany z uwagą, może z czasem stać się równie rozpoznawalny, co wizerunki najbardziej wpływowych kobiet współczesnej sceny politycznej. Nasza redakcja trzyma kciuki za Pierwszą Damę.