W ostatnich dniach temat „koalicji chętnych” i roli Polski w międzynarodowych działaniach na rzecz Ukrainy rozgrzewa opinię publiczną. Czy aktywność Donalda Tuska może doprowadzić do wciągnięcia Polski w konflikt zbrojny? Sprawdzamy, jak wygląda rzeczywistość i co oznaczają ostatnie decyzje rządu.
Czym jest „koalicja chętnych”?
„Koalicja chętnych” to grupa 33 państw, głównie europejskich, ale także m.in. Japonii, Australii i Turcji, powołana 2 marca 2025 roku z inicjatywy premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera. Jej celem jest wypracowanie skutecznego wsparcia dla Ukrainy, zapewnienie jej dostępu do broni oraz działania na rzecz zakończenia wojny. W skład koalicji nie weszły m.in. USA, Węgry czy Słowacja.
Co ważne, koalicja umożliwia państwom NATO współpracę poza formalną strukturą Sojuszu, co pozwala uniknąć blokowania decyzji przez mniej zaangażowane kraje. To rozwiązanie daje większą elastyczność, ale też rodzi pytania o zakres i formę zaangażowania poszczególnych państw.
Polska w centrum wydarzeń
Aktywność dyplomatyczna
W ostatnich dniach premier Donald Tusk uczestniczył w serii spotkań liderów „koalicji chętnych” – najpierw w Rzeszowie, a następnie w Kijowie, gdzie wraz z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem i premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem rozmawiał z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
Celem rozmów było wypracowanie propozycji 30-dniowego rozejmu, który miałby być testem zarówno dla Ukrainy, jak i Rosji. Liderzy podkreślali, że zależy im na osiągnięciu realnego zawieszenia broni.
Nowy sojusz z Francją
Ważnym krokiem było także podpisanie przez Donalda Tuska i Emmanuela Macrona nowego traktatu polsko-francuskiego, zawierającego klauzulę o wzajemnej pomocy, także militarnej, na wypadek zagrożenia. Premier Tusk podkreślił, że traktat traktowany jest „śmiertelnie poważnie” i za zapisami pójdą konkretne działania, m.in. w przemyśle obronnym i przygotowaniach do sytuacji kryzysowych.
Czy Polska włączy się do wojny?
Fakty i obawy
Wbrew niektórym obawom, członkostwo Polski w „koalicji chętnych” nie oznacza automatycznego udziału w działaniach wojennych. Koalicja skupia się obecnie na wsparciu dyplomatycznym, logistycznym i militarnym dla Ukrainy, ale nie przewiduje bezpośredniego zaangażowania bojowego bez szerokiej zgody politycznej i społecznej.
Premier Tusk wielokrotnie podkreślał, że Polska buduje silną armię nie po to, by prowokować konflikt, ale by być wiarygodnym sojusznikiem i gwarantem bezpieczeństwa w regionie.
Jak działa koalicja?
- Koalicja umożliwia wspólne działania wybranych państw, omijając formalne procedury NATO.
- Każde państwo decyduje o zakresie swojego zaangażowania.
- Obecnie głównym celem jest wypracowanie rozejmu i wsparcie Ukrainy w zakresie uzbrojenia i logistyki.
Obecność Polski w „koalicji chętnych” i aktywność Donalda Tuska to przede wszystkim wyraz solidarności z Ukrainą i dążenie do zakończenia wojny na drodze dyplomatycznej. Choć Polska wzmacnia swoje bezpieczeństwo i współpracę militarną, nie ma obecnie przesłanek do bezpośredniego włączenia się do wojny. Decyzje podejmowane są ostrożnie, z myślą o interesie narodowym i stabilności regionu.