Psy, które śmiertelnie pogryzły człowieka w Zielonej Górze, nie zostaną uśmiercone – prokuratura postawiła na inną drogę. Zamiast wyroku śmierci, psy trafiły pod opiekę specjalistów.
Prokuratura: Nie będzie uśmiercenia psów
Owczarki belgijskie, które zaatakowały 46-letniego mężczyznę w pobliżu Zielonej Góry, nie zostaną poddane eutanazji. Prokuratura zdecydowała o ich trzymiesięcznej obserwacji w specjalnym domu tymczasowym przeznaczonym dla zwierząt wykazujących agresję. Psy będą cały czas pod okiem doświadczonych behawiorystów, którzy ocenią ich stan psychiczny i faktyczny poziom zagrożenia.
Prokuratura nie zamierza uśmiercać psów, które śmiertelnie zaatakowały człowieka w Zielonej Górze. Zarządzono dla nich trzymiesięczną obserwację w specjalnym domu tymczasowym „dla agresywnych psów”, gdzie będą pod stałą kontrolą behawiorystów. Możliwe, że ten pobyt zostanie sfinansowany z pieniędzy publicznych, chyba że sąd zdecyduje inaczej i właściciel pokryje koszty. Mimo że owczarki belgijskie miały już na koncie wcześniej zgłaszane ataki, prokurator podkreśla, że to człowiek odpowiada za wychowanie i kontrolę zwierząt, a nie czworonogi same w sobie. – BOOP.PL na portalu X
Stała opieka i badania
Kontrola nad zwierzętami dotyczy nie tylko ich zachowań, ale także warunków, w jakich były dotąd utrzymywane. Ocena obejmie zarówno aktualne badania weterynaryjne, jak i szczegółową analizę ich wcześniejszych incydentów.
Kto pokryje koszty obserwacji psów?
Pobyt psów w domu tymczasowym może zostać sfinansowany ze środków publicznych, chyba że sąd postanowi inaczej i obciąży właściciela rachunkiem za specjalistyczną opiekę. To ważny precedens – podobne przypadki w przeszłości zazwyczaj kończyły się eutanazją lub natychmiastowym przekazaniem do schroniska.
Możliwe scenariusze finansowania:
- koszty pokryje właściciel (jeśli sąd tak zdecyduje)
- opłata spadnie na budżet publiczny (jeżeli właściciel nie zostanie zobowiązany do zapłaty)
- możliwe częściowe pokrycie przez organizacje pozarządowe, jeśli te zaangażują się w sprawę
Psy już wcześniej były agresywne
Zwierzęta – jak wykazało dochodzenie – miały w przeszłości zgłaszane przypadki agresywnych zachowań. Pracownicy schroniska twierdzą, że owczarki już wcześniej atakowały ludzi, a właściciel był o tym wielokrotnie informowany. Psy potrafiły także uciekać z terenu strzelnicy.
Ignorowane sygnały ostrzegawcze
- właściciel płacił mandaty za brak należytego nadzoru
- pomimo wcześniejszych incydentów psy wracały pod jego opiekę
- nie stosowano dodatkowych zabezpieczeń ani odpowiedniego szkolenia
Odpowiedzialność leży po stronie człowieka
Prokuratura podkreśla, że kluczowa jest kwestia wychowania i kontroli nad zwierzętami, a nie ich potencjalna wina. Psy nie rodzą się mordercami – to opiekun odpowiada za ich zachowania i zabezpieczenie. Podobnie jak z samochodem czy bronią – to kierowca lub właściciel ponosi odpowiedzialność za skutki użycia swojego narzędzia.
Cytat prokuratora
„Nie możemy karać zwierząt za błędy ludzi. Prawo i zdrowy rozsądek wymagają, aby odpowiedzialność ponosił ten, kto doprowadził do tragedii przez niewłaściwe wychowanie i nadzór”.
Co dalej z atakującymi psami?
Po zakończeniu trzymiesięcznej obserwacji, eksperci zadecydują o dalszych losach owczarków. Możliwe scenariusze to oddanie do specjalistycznego ośrodka, przekazanie pod nową opiekę przy zachowaniu najwyższych środków ostrożności lub – jeśli nie będzie innych rozwiązań – decyzja sądowa o eutanazji. Przypadek z Zielonej Góry będzie prawdopodobnie istotnym precedensem dla podobnych spraw w całym kraju.
