Wizyta u dentysty amerykańskiego czterolatka zakończyła się tragedią – po zastosowaniu sedacji dziecko doznało nieodwracalnego uszkodzenia mózgu. Rodzice wystąpili z rekordowym pozwem o 22 miliony dolarów przeciwko klinice.
Dramat w gabinecie stomatologicznym

Podczas rutynowego leczenia próchnicy w gabinecie Sunnyside Dentistry for Children w stanie Oregon u chłopca zastosowano sedację w celu ograniczenia bólu i stresu. W trakcie zabiegu doszło jednak do nagłego zatrzymania oddechu i krążenia. Konieczna była reanimacja, lecz mimo szybkiej interwencji wywołane niedotlenienie doprowadziło do trwałego uszkodzenia mózgu dziecka.

Sedacja – co poszło nie tak?
Rodzice chłopca zarzucają klinice błędy w monitorowaniu stanu zdrowia syna oraz opóźnioną reakcję personelu. W pozwie podkreślają, że odpowiedni nadzór i przestrzeganie procedur mogłyby zapobiec tragedii. Eksperci branżowi wskazują, że sedacja u dzieci wymaga stałej kontroli tętna, saturacji i oddechu – nawet chwilowa nieuwaga może być dramatyczna w skutkach.
Obecnie stan czterolatka określany jest jako głębokie, trwałe uszkodzenie neurologiczne – skutki niedotlenienia mózgu są nieodwracalne. Dziecko wymaga stałej opieki, nie odzyskało sprawności i najprawdopodobniej nie wróci do pełnego zdrowia
Rodzice zarzucają klinice:
- opóźnioną reakcję personelu medycznego.
- niewystarczające nadzorowanie kluczowych parametrów życiowych dziecka podczas sedacji,
- błędy proceduralne w stosowaniu sedacji
Dlaczego leczenie zębów u dzieci niesie większe ryzyko?
Mały organizm dziecka dużo trudniej znosi błędy i dawki leków niż osoba dorosła. Dzieci szybciej tracą przytomność przy niedotlenieniu, a objawy zagrożenia są trudniejsze do zauważenia – często nie są w stanie ich zakomunikować. Dlatego każda procedura sedacji powinna być prowadzona przez doświadczony zespół i z pełnym wyposażeniem awaryjnym.